El Paso; Pavon może i ujdzie z życiem, ale jego szefowie już nie. Diaz

Właśnie wtedy nasza sytuacja finansowa nagle się poprawiła. Teraz
nawet tego. W milczeniu, bez zrzędzenia i narzekania, robił wszystko,
beznadziejnej rozpaczy. Skakała po kanałach, ale nie widziała nawet ekranu telewizora. Przed oczami miała obraz mokrych, nagich ciał Briga i Angie w basenie. Zrobiło jej się niedobrze. Angie nie żartowała. Ona naprawdę miała zamiar uwieść Briga. A on dawał się na to nabrać. Cassidy walnęła pięścią w poduszkę. Przez otwarte okno sypialni widziała ciemne, usiane migoczącymi gwiazdami niebo. Nad horyzontem leniwie świecił księżyc. Wstała z łóżka i wpatrywała się w ciemność. Wiał ciepły wiatr, który poruszał jej nocną koszulą. Cienka bawełna przylegała do jej ciała. Usiłowała sobie wmówić, że nic ją nie obchodzi, co robi Brig ani z kim to robi. W końcu to nie jej sprawa. Ale nie mogła ścierpieć że Angie z przerażającą konsekwencją realizuje swój plan. Jej starsza siostra niespodziewanie zainteresowała się końmi i zawsze, kiedy Brig pracował ze zwierzętami, wynajdywała powód, żeby znaleźć się koło stajni. Przerzucała ręce przez płot, rozmawiała z Brigiem i uśmiechała się, gdy się do niej odwracał. Gdy nie dzielił ich płot, stawała najbliżej niego, ale tak, żeby go nie dotknąć. Zapraszała go na wspólne pływanie i przejażdżki, ale zawsze odmawiał, wymawiając się pracą. Cassidy triumfowała. Może nie chciał, żeby z nim pogrywała jak z innymi chłopakami, którzy krążyli wokół rancza jak dokuczliwe muchy. Lato się kończyło, a przy Angie kręciło się coraz więcej chłopaków. Pewnie dlatego, że z końcem września miała wyjechać na studia. Cassidy wiedziała, że Brig McKenzie nie różni się od innych mężczyzn. Słynął nawet z tego, że jest łasy na kobiece wdzięki. A Angie zawsze dostawała to, czego chciała. Cassidy spojrzała na łóżko i zmarszczyła czoło. Nie mogła zasnąć. W pokoju było za gorąco. Miała mokrą pościel. W jej głowie wirowały obrazy Angie i Briga. Musiała coś zrobić - chciała wyjść, znaleźć się z daleka od domu. Przyszła jej do głowy świetna myśl. Minęły trzy tygodnie od upadku z konia. Ramię prawie jej nie bolało. A wyglądało na to, że Brig nigdy nie pozwoli jej dosiąść Remmingtona. Musiała więc zrobić to za jego plecami. Dostanie za swoje. Za to, jak patrzy na Angie! A z jakiej to niby racji ma siedzieć w domu i kryć siostrę? Niech ją w końcu przyłapią. Czas najwyższy, żeby ojciec, dla którego ziemia, po której stąpa Angie jest święta, dowiedział się prawdy. Gdyby Rex złapał ją z Brigiem, przestałaby w jego oczach uchodzić za boginię. Dla Cassidy w zasadzie nie miało to większego znaczenia. Nie zależało jej na tym, żeby ojciec darzył ją takimi względami jak Angie. Nigdy nie zazdrościła siostrze pozycji księżniczki, bo to zobowiązywało. Nie. Cassidy wystarczała taka więź z ojcem, jaką miała. Chciała tylko, żeby matka, która zawsze dawała jej starszą siostrę za wzór, dała jej spokój. Włożyła stare dżinsy i sweter. Związała gumką niesforne, rozczochrane włosy. Wzięła stare buty, wymknęła się po cichu z pokoju i zeszła tylnymi schodami. Wszyscy spali, tak jak przewidywała Angie. Wyszła po cichu z domu. Skuliła się, bo zawiasy tylnych drzwi głośno zaskrzypiały. Bones, stary owczarek szkocki ojca, podniósł głowę i szczeknął. - Ćśś. To tylko ja. Pies pomerdał ogonem, waląc nim w podłogę ganku. Cassidy chciała od razu iść do stajni, ale zatrzymała się przy rododendronach. Była ciekawa, czy Angie nie zmyślała. Zacisnęła kciuki. Cicho przemknęła kaflową alejką, prowadzącą do ogrodu różanego, jeszcze pełnego ciężkich kwiatów. Przeszła pod altaną, zeszła po kilku stopniach i znalazła się przy basenie. Nad wodą słychać było cichy chichot. Gdy oczy Cassidy oswoiły się z ciemnością, zobaczyła, że Angie pływa całkiem nago. Na jej opalonym ciele widać było białe ślady po kostiumie. Jej ubranie leżało na brzegu basenu. Cassidy prawie zamarło serce, gdy zobaczyła Angie w basenie. Była piękna i kobieca. Na białej skórze piersi wyraźnie było widać ciemne brodawki, a między nogami wdzięczyła się kępka czarnych włosów. Była taka kobieca. Taka pociągająca. W Cassidy zaczęła wzbierać żółć. Usłyszała trzask zapalanej zapałki. Omal nie wyskoczyła ze skóry. Łagodny wiatr przyniósł kwaśny zapach spalonego fosforu. Świadomość, że Brig nie jest w stanie oprzeć się uwodzicielskim zabiegom Angie, przyprawiła Cassidy o mdłości. Spojrzała na patio przy basenie i zobaczyła go przy desce do skakania. Czubki butów kowbojskich wystawały nad wodę. Jego twarz mieniła się złotem. Pochylił się, osłonił koniec papierosa ręką i zapalił. Zaciągnął się, zgasił zapałkę i mały strumień światła zniknął. Angie wynurzyła się z wody tuż przy jego stopach. Próbowała się zakryć i schować pod wodę, ale i tak było widać jej pośladki i piersi. - Ja... Nie spodziewałam się, że przyjdziesz tak wcześnie - wyszeptała. Spojrzał na zegarek, ale nie powiedział słowa. Palił.
an43
A jednak była trochę zaskoczona, gdy na przyjęciu
Tym razem to ona wyczekała chwilę, milcząc, choć miała ochotę
potoku. Do przodu sunęli bardzo żwawo, ku brzegowi - mozolnie, cal
lekarza. Schował broń do kabury na udzie jak szanujący się
walcząc z uciekającymi sekundami, nacinając ciało swojej żony Tak
Ale kryminolodzy byli zgodni: to nie robota jednego seryjnego
Zatem siedziała na krześle i trzymała kolana razem. Nigdy nie
pleców, wyjął z kieszeni nóż i odciął oba rękawy. Przyklęknął przed
ten pistolet...
- Ufasz jej?
jezioro bystrzyckie ryby

opatrunkami tak, by przytrzymać razem krawędzie rany Na to położył

wszystko przepuścił. Tak myślę. Kiedy mu się umierało, to był już
- Czego? - spytała w końcu zniecierpliwiona.
przyjemności.
Wakacje nad morzem to tylko apartamenty kołobrzeg polecane przez wielu klientów.

podsadzić kobietę na tyle, by zdołała, chichocząc, wczołgać się do

Cassidy zapomniała, jak uparty potrafi być Chase. Jaki bywa zawzięty, gdy w grę wchodzi jego honor. Otworzył drzwi jeepa, postawił kule na ziemi i stanął na nogach. Pocił się, jego blada twarz wykrzywiła się z wysiłku, ale nie chciał chwycić jej za rękę. Nie chciał też, żeby wywieziono go ze szpitala na wózku. W samochodzie nie odezwał
lustrzaną kopię apartamentu Milli.
Weszła z garażu do kuchni, rzuciła torebkę i papiery na stół.
szkolenia RODO

- No dobrze - powiedział nagle. - O trzynastej. Ma pani nasz

niemożliwa do wychwycenia. Z drugiej strony, duże miasta miały

Jak zwykle Julia przeszła do rzeczy bez zbędnych wstępów:
platforma obywatelska